Marzanna to nazwa kukły przedstawiającej boginię, którą w rytualny sposób palono bądź topiono w czasie wiosennego święta Jarego, aby przywołać wiosnę. Zwyczaj ten, zakorzeniony w pogańskich obrzędach ofiarnych, miał zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Wierzono, że zabicie postaci przedstawiającej boginię śmierci spowoduje jednocześnie usunięcie efektów zimy i nadejście wiosny. Kukłę wykonywano ze słomy, owijano białym płótnem, zdobiono wstążkami i koralami. Tradycja nakazywała, aby dziecięcy orszak, z marzanną i zielonymi gałązkami jałowca w dłoniach, obszedł wszystkie domy we wsi. Po drodze podtapiano marzannę w każdej wodzie, jaka się nadarzyła. Wieczorem kukłę przejmowała młodzież. W świetle zapalonych gałązek jałowca wyprowadzano marzannę ze wsi, podpalano i wrzucano do wody. Z topieniem marzanny, również obecnie, związane są różne przesądy, chociaż kto wie co jest przesądem a co swoistym doświadczeniem człowieka: nie wolno dotknąć pływającej w wodzie kukły, bo grozi to uschnięciem ręki, obejrzenie się za siebie w drodze powrotnej może spowodować chorobę, a potknięcie i upadek – śmierć w ciągu najbliższego roku.
Topienie marzanny jako obrzęd łączony jest z nastaniem kalendarzowej wiosny, czyli 21 marca lub z przypadającym na ten właśnie okres tak zwanym Jarym świętem. W Naszym Domu postanowiliśmy, że w pierwszy dzień astronomicznej wiosny – marzannę spalimy. Ot, tak, jak woda i ogień są przeciwieństwami, a jednocześnie żywiołami, tak spopielenie symbolu białej pory roku to bardzo wymowne novum. Dodać trzeba, że zimowy chochoł został wcześniej, 19 br. marca wykonany przez Mieszkańców w jadalni pod kierunkiem terapeuty zajęciowego Anny Pacholczak i Heleny Sawczyszyn. A było radości przy robieniu zimowego chochoła wiele, bo to po jego spaleniu skończą się chłody i wypatrywane od dawna słońce mocno zaświeci i zagrzeje.W pierwszy dzień wiosny Mieszkańcy licznie zebrali się na placyku-polance przed Domem. Na środku – toczone cegłami szamotowymi ognisko. Z boku prażą się na rożnie pod okiem kucharzy – kiełbaski. Przybywa grupa zaprzyjaźnionej z Mieszkańcami młodzieży śpiewając, grając i niosąc swoją marzannę. Domowy chochoł zimowy zostaje zgodnie z rytuałem wrzucony do ogniska i płonie znakomicie. Wiosna wygrywa wojnę zimą. Mieszkańcy skandują: Niesiemy marzannę chochoła ze słomy, wrzucimy do ognia niedobrą boginię, niech się prędko spali i prędko zła zima zginie… Wszyscy klaszczą, a po chwili Pani Zofia Wieczysta, poetka z zaangażowaniem wielkim, stojąc przy płonącym chochole mówi piękny wiersz głoszący pochwałę wiosny radosnej. Piękne to było pożegnanie zimy i powitanie wiosny w Naszym Domu. Niech mówią, że palenie marzanny to zabobon. My zauważyliśmy, że natychmiast po spaleniu chochoła zimowego słońce zaczęło grzać mocniej, obok ławki na której siedział Pan Ryszard Budzisz, Dyrektor Domu, wyrosły krokusy, a ptaki, które nadleciały z Afryki przysiadły na pobliskich drzewach i zaćwierkały: my kochamy się w Szczecinie. Nadeszła wiosna.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!