Kategorie
DDPS 1 Potulicka

„Festiwal Filmowy”- to coś dla Nas.

Są festiwale Filmowe w Gdyni, Krakowie, Warszawie czy nawet w Cannes. My Seniorzy mamy swoje festiwale – lepsze bo pełne radości, zabawy, bez sztucznej pompy, niewygodnych wieczorowych sukni, blichtru i co najważniejsze – nawet jeśli w trakcie ich trwania coś pójdzie nie tak jak powinno, inny człowiek pomorze, lub pomyśli że tak ma być. Nasze festiwale są wspaniałe też z innego względu – możemy się świetnie bawić, śpiewać i jeść w najlepszym towarzystwie na świecie – bo Naszym, zaprzyjaźnionym. Jak co roku, mimo – oczywiście kapryśnej aury, 07.09.2017r. o godz. 11:00 spotkaliśmy się na „Festiwalu Piosenki Filmowej” w Domu Pomocy Społecznej w Trzcińsku – Zdroju. Tym razem uroczystość nie odbywała się na terenie DPS, z uwagi na opady deszczu lecz w Gminnym Ośrodku Kultury, w „Świetlicy”. Może tak miało właśnie być, gdyż zabawa przybrała iście wiejski i biesiadny klimat. Przywodziła na myśl – potańcówki z lat młodości, które odbywały się właśnie w wiejskich czy też gminnych świetlicach, gdzie panował przyjacielski klimat a wszyscy czuli się swobodnie- jak w prawdziwej rodzinie.

Wszyscy Goście mogli zaprezentować na scenie swoje umiejętności; podziwialiśmy zabawne układy choreograficzne w wykonaniu panów przebranych za kobiety, ciekawe scenki z filmu „ Dirty Dancing”, słyszeliśmy najlepsze piosenki filmowe, min: „Mama mia”, „Szukaj mnie”, „Dumka na dwa serca”, „Uciekaj moje serce”, „Piękna Pani”, oraz wiele innych. Piosenki były znane przez większość Gości, nie dziwi więc fakt, że śpiewane były wspólnie. Także i Nasi Mieszkańcy przedstawili swój program artystyczny. Nasze Seniorki zaśpiewały takie hity jak: „Ach jak przyjemnie” – z filmu „Zapomniana melodia i „Deszcze niespokojne” – z kultowego polskiego serialu „Czterej pancerni i pies”. Któż z nas nie śledził z wypiekami na twarzy losów Janka i Szarika, raz w tygodniu? Ach co to były za czasy? Na chwilkę w tym dniu powróciły i mogliśmy spędzić ten dzień w radosnych nastrojach, delektując się takimi smakołykami jak: zupa gulaszowa, leczo, przepyszne mięso, nie zabrakło i łakoci. Ach żeby ta chwila mogła jeszcze potrwać. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy, tak było i tym razem. Powróciliśmy do Szczecina z uśmiechami na twarzy i z tak optymistycznym nastawieniem do świata, że nawet deszcz nam już nie przeszkadzał.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *